Barbara Niechcic
tęskniła za miastem mieszkając na wsi i znosząc mniej lub bardziej cierpliwie jej niewygody. Ale kiedy w końcu wróciła do miasta, nie mogła się w nim odnależć. Mówiła: ...tu w mieście, żeby wyjść z domu, zaraz trzeba się stroić, ubierać... Na wsi wystarczy narzucić chustę na plecy i już jest się na dworze...
Moje Janowo to nie Serbinów, ale tak jak w Serbinowie, mogę narzucić szal na plecy i pospacerować po łące albo nad stawem nawet przed śniadaniem.I tylko ode mnie zależy, czy każdy dzień będzie jak święto... Do śniadania, obiadu i kolacji nakrywam stół najlepszą zastawą i "doprawiam" ją odrobiną kolorów z ogrodu. Majowe kwiaty przekwitają obłędnie szybko, dokładnie tak, jak zmieniają się dni w kalendarzu... Nie da się tego pędu zatrzymać. Ale czasami udaje się zatrzymać chwilę na małą chwilę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz