niedziela, 17 maja 2015

"Już nie zapomnisz mnie..."

                                  Niezapominajka błotna: uroczy kwiatek, obok którego żaden wrażliwiec nie przejdzie obojętnie. Doskonały błękit, a uzyskanie takiego odcienia za pomocą różnego rodzaju farb spędza sen z powiek  artystom od wielu lat. Idealny odcień dla chłodnych blondynek o delikatnej jasnej karnacji. A sukienka w tym kolorze "ubierze" nawet "szarą myszkę"...
Uroda i zdrowie... Niezapominajkę łączy i jedno i drugie.Nalewkę z kwitnącej rośliny stosuje się przy uporczywym kaszlu, zapaleniu oskrzeli , krtani i gardła. Doskonale sprawdza się przy krwotokach z nosa. Kąpiel w kwiatach zapewnia zdrowy sen i likwiduje skutki niedospania a okład na oczy ze świeżych płatków zmniejszy niechciane worki pod oczami... Same plusy i wdzięk nie do podrobienia. Szkoda, że kwitnie tak krótko. Na szczęście wysiewa się sama i trudno jej się pozbyć. Perfekcyjni ogrodnicy nie lubią jej za to. Dla mnie to jej dodatkowa zaleta. A poza tym... lubię niebieski. I kiedy przekwitnie "tęsknić już będę ogromnie co dzień , co noc..."



Świętowanie na śniadanie

                       Barbara Niechcic 



tęskniła za miastem mieszkając na wsi i znosząc mniej lub bardziej cierpliwie jej niewygody. Ale kiedy w końcu wróciła do miasta, nie mogła się w nim odnależć. Mówiła: ...tu w mieście, żeby wyjść z domu, zaraz trzeba się stroić, ubierać... Na wsi wystarczy narzucić chustę na plecy i już jest się na dworze...
Moje Janowo to nie Serbinów, ale tak jak w Serbinowie, mogę narzucić szal na plecy i pospacerować po łące albo nad stawem nawet przed śniadaniem.I tylko ode mnie zależy, czy każdy dzień będzie jak święto... Do śniadania, obiadu i kolacji nakrywam stół najlepszą zastawą  i "doprawiam" ją odrobiną kolorów z ogrodu. Majowe kwiaty przekwitają obłędnie szybko, dokładnie tak, jak zmieniają się dni w kalendarzu... Nie da się tego pędu zatrzymać. Ale czasami udaje się zatrzymać chwilę na małą chwilę...

Obmyślam wzory siejąc kolory


                               Nie będę oryginalna: maj to dla mnie najpiękniejsza pora roku. Żeby się nią nasycić, zrezygnowałam w tym miesiącu z siedzenia przy sztalugach. Wrócę do malowania za jakiś czas, kiedy będzie już na tyle ciepło, żeby warsztacik wynieść na taras. W ogrodzie jest tyle szumu i kolorów, że nie sposób ani wysiedzieć w domu, ani spać za długo. Maj to też czas ogromu prac w ogrodzie. W mieście, choć miałam mały kawałek ziemi, mój ogród był surowy i niewiele się w nim działo. Praca pochłaniała większość czasu. A chwile wolne poświęcałam po prostu na odpoczynek przy książce albo dobrym filmie...
Tu na Mazurach, póki mam taką możliwość, uczę się dbać o rośliny, o których istnieniu wcześniej nie miałam pojęcia. Uczę się rozpoznawać drzewa w moim starym parku, które rosną od początku ubiegłego wieku albo ptaki, które tak naprawdę są bardziej u siebie niż ja.... A kiedy już wszystko przesadzę, nawiozę, wypielę i posieję, wrócę do pędzelków. A póki co obmyślam nowe wzory kąpiąc dołki pod pomarańczowe dalie.