poniedziałek, 14 listopada 2016

Szukam... szukania mi trzeba

                                                       Vincent van Gogh zmarł mając zaledwie trzydzieści kilka lat i chociaż namalował, naszkicował i skopiował setki obrazów, tworząc je przez ponad dwadzieścia lat swojego życia, nigdy nie udało mu się sprzedać ani jednego ze swoich obrazów; nie licząc kilku grafik, kiedy był początkującym malarzem, a które zamówił od niego jeden z jego przyjaciół , wiedząc, że głoduje...
                  Niedługo przed śmiercią, brat Vincenta - Theo - który całe swoje  życie opiekował się bratem, utrzymywał go, wspierał , karmił, łożył na jego studia i leczenie w zamkniętych szpitalach psychiatrycznych i zawsze niezachwianie wierzył w talent brata; sprzedał jeden z jego obrazów za wysoką cenę. Theo nigdy nie powiedział bratu, kto kupił obraz. Ale kosztowne leczenie Vincenta zostało opłacone,  a wszystkie długi brata, zaciągnięte w sklepikach dla artystów,  spłacone...
Vincent malował zwykle po dwa , trzy obrazy dziennie, zapominając o jedzeniu, śnie , nie zwracając uwagi na pogodę i stan swojego zdrowia. Głodował , żeby kupować farby... Zdarzało mu się samotnie iść na  piechotę dziesiątki kilometrów, żeby prosić znanych malarzy o możliwość brania u nich lekcji rysunku. Był uparty, obłędnie pracowity i wierzył, że kiedyś zostanie doceniony. Był szczęśliwy tylko wtedy, kiedy malował. Pozostał wierny płótnie i kolorom nawet wtedy, kiedy praca wzmagała chorobę. Doskonalił się i pracował nad sobą dopóki mógł...
                 Kto tak naprawdę jest prawdziwym artystą? Ten, który ukończył prestiżowe uczelnie? Który tworzy to, co akurat modne? Ten, który modę ignoruje i "karmi" konsumenta tylko tym, co sam uważa za wyjątkowe i godne uwagi? A może ten, któremu wydaje się, że ma dużo do "powiedzenia" a zwraca na siebie uwagę wszystkim tylko nie tym , co w sztuce najważniejsze? Może w końcu ten, który zaszyty gdzieś w swojej małej pracowni na końcu świata tworzy swoje małe ... większe i duże cuda wkładając im do kieszeni kawałek swojego serca, swoich uniesień, swoich pragnień, swojej lepszej i gorszej codzienności, swoich lęków i tęsknot i swojej w końcu miłości do tworzenia i chęci zatrzymania piękna, jakkolwiek by go po swojemu nie dostrzegał?...
              " {Czy ktoś jest artystą dopiero wówczas, gdy jego obrazy są kupowane? Sądziłem{...}, że artystą jest ten, kto wiecznie szuka i nigdy nie znajduje pełnej odpowiedzi. Jeśli mówię: jestem artystą, to mam na myśli - szukam, dążę do czegoś, wkładam w to całe serce...}" - Tak mówi o sobie malarz najpiękniejszych  słoneczników ustami Irvinga Stone'a w jego wyjątkowej "Pasji życia"...
Po prostu... szukaj.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz