Żurawie przylecą za dwa trzy tygodnie . Naprawdę czeka się na nie ... Ich pojawienie się oznacza , że wiosna tuż... Ubiegłej zimy usłyszeliśmy je w pierwszych dniach marca . W ciszy mrożnego popoludnia to niesamowity dżwięk.. Mieszkając wiele lat w mieście nie miało to dla mnie znaczenia . O wielu rzeczach po prostu nie miałam pojęcia . Kiedy miałam dwadzieścia lat , było mi żal ludzi mieszkających na wsi . Że nie mają dostępu do kin , teatrów , lepszych sklepów , knajpek , restauracji ... Byłam przekonana , że żyję w lepszym świecie. Po paru latach zaczęłam im się przyglądać : jak żyją , co ich zajmuje , jak spędzają czas , o czym rozmawiają .. W którymś momencie zaczęłam im zazdrościć . Nie wiem , czy nie wtedy , kiedy kolejna wiosna uciekła mi przed nosem ze swoimi wyjątkowymi zapachami charakterystycznymi tylko dla tej pory roku , a ja byłam zajęta robieniem kariery . ... Nie miałam czasu się nią cieszyć . Coraz częściej miałam odwagę zadawać sobie pytanie : czego naprawdę chcę. A jeszcze póżniej odważyłam się szczerze odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Szkoda , że nie zrobiłam tego wcześniej . Ale tłumaczę sobie , że widocznie ten czas w wielkim mieście był mi potrzebny . Może choćby po to , żeby ciągle jeszcze zajmowało mnie topnienie śniegów w marcu , rechot żab w maju , hałaśliwe gody dymówek tak ze dwa razy w ciągu lata , zapach świeżej macierzanki w ogrodzie , widok kwitnącego dzikiego bzu przy rowach i w końcu zachód słońca w lipcu , który mogę obserwować do ostatnich promieni z fotela ogrodowej werandy . Dziwactwo - ktoś powie. Dla mnie - tu i teraz . Tu pędzle są inne w dotyku , kartka papieru czy czysty jedwab "brzmią" obiecująco , a czas spędzony przy sztalugach przy otwartym oknie w maju ma inny wymiar ... Może dlatego warto było czekać na ten moment tak długo...
Lepszy świat... Dla każdego będzie oznaczał zupełnie inne miejsce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz